Zamarzyła mi się kiedyś szafka na klucze. To taka przydatna rzecz – pomyślałam. Klucze są zawsze w tym samym miejscu i nie trzeba ich ciągle gdzieś szukać. A ja mam ze sobą, odwieczny życiowy problem bo prawie zawsze coś, gdzieś kładę, a potem nie mogę tego znaleźć. Szafka miała być oczywiście wyjątkowo ładna, niebanalna i z ciekawym wzorem, albo motywem. Priorytetem było również to, że ma być zamykana żeby kluczy nie było widać. Inspiracji w internecie znalazłam wiele. Oto one:
Szukałam, szukałam i w końcu znalazłam w Pepco. Śliczną białą szafeczkę – bo od jakiegoś czasu biel króluje w różnych dodatkach w naszym domu. Od razu wiedziałam, że muszę ją mieć 🙂 Powiesiliśmy ją na przedpokoju pod wyszywanym haftem krzyżykowym, zimowym widokiem, który kiedyś dostałam na pamiątkę od koleżanki i owaszafka pięknie zaczęła zdobić naszą ścianę.
Szafką szybko zainteresowało się nasze dziecię. Od kilku tygodni staje pod nią i paluszkiem pokazuje żeby mu dać klucze do zabawy, a ponieważ wymuszanie opanował do perfekcji to dla świętego spokoju dajemy mu te klucze (wiem, zła metoda wychowawcza) bo nic złego z nimi nie robi… do czasu… Ostatnio jeden komplet zniknął. Dość ważny komplet z kluczem od skrzynki na listy. Kiedy pytamy gdzie są klucze, wypowiada dwa magiczne słowa: nie ma – robiąc przy tym słodką minkę 🙂
I tak piękna szafka stała się przekleństwem 🙂