Nasz syn bardzo długo nie miał włosków. Jeszcze wiosną ubiegłego roku było widać u niego troszkę meszku na głowie. Później meszek zaczął się wydłużać, a z tyłu pojawiły się pierwsze loki. Jacy byliśmy szczęśliwi, że rośnie nam mały cherubinek ze ślicznymi blond loczkami 😉 Do czasu…
W pewnym momencie loki zaczęły się strasznie plątać. Przy porannym i wieczornym czesaniu był już tylko płacz i złość. Podjęliśmy decyzje – koniec zapuszczania włosów idziemy do fryzjera.
I tu pojawił się problem, bo choć Warszawa duża, a na naszej dzielnicy co druga spacerująca osoba pcha wózek z dzieckiem to prawdziwego fryzjera dziecięcego przynajmniej w naszej okolicy nie mogliśmy znaleźć. Ale od czego jest internetowa wyszukiwarka. Jeden wpis i kilka propozycji się znalazło. Wybraliśmy salon fryzjerski Fryzurki spod chmurki na Bemowie. Jeden krótki telefon i umówiliśmy się na pierwsze spotkanie.
Jak było? Miło, szybko i profesjonalnie. Młody ani się nie bał i naprawdę grzecznie siedział. Dwie, na dodatek, niecałe „Maszki”, bo ta bajka u nas króluje i było po sprawie.
Salon jest ślicznie urządzony i dostosowany do potrzeb dzieci. Jest kącik zabaw, są piękne fotele fryzjerskie dla chłopca i dziewczynki. Jest wielki telewizor by dziecko zainteresowało się bajką i niepotrzebnie się nie denerwowało. Obsługa miła i serdeczna. Właściwe osoby na właściwym miejscu.
Na koniec każdego strzyżenia dziecko dostaje prezent, a przy pierwszym spotkaniu dyplom z kosmykiem włosów na pamiątkę. Oczywiście otrzymaliśmy też kartę stałego klienta, która została w salonie żeby się nigdzie nie zawieruszyła. Nasz lok wraz z dyplomem wisi u syna pokoju na honorowym miejscu.
A Wy już macie za sobą pierwszą wizytę waszego dziecka u fryzjera? 😉