Patrzę przez okno i widzę pożółkłe liście. Wdycham powietrze i czuje zapach palonej trawy. Biegnę szybko do autobusu o poranku, by nie zmarznąć, przykryta ciepły swetrem, który po południu okaże się zbędnym balastem… Sprawdzam w torebce czy jest parasol, bo w każdej chwili mogę go potrzebować, by się pod nim schronić przed deszczem…
Jesień zagościła na dobre, a ja tęsknie za latem. Za tymi dniami gdy boso biegaliśmy po trawie, za kumkaniem żab nad Tereszewskim rozlewiskiem, wreszcie za szumem morza i ćwierkającymi ptakami w drzewach tuż za oknami pokoju, w którym spędziłam całe dzieciństwo. Choć jesień jest urokliwa i mieni się wieloma kolorami to zdecydowanie wolę lato. Gdy nie muszę zastanawiać się czy rano wystarczy mi tylko sweter czy musi to być kurtka. Latem po prostu zarzucam zwiewną sukienkę, nie walczę z makijażem, bo i tak się rozpłynie, wkładam szybko ulubione sandałki i biegnę do swoich obowiązków przez skąpany słońcem świat. Z rana otula mnie ciepły chłód, w południe grzeje gorące słońce, a wieczorem relaksuje pozostałe z dnia ciepło. Lubię mój balkon, zapach świeczek unoszący się w powietrzu, nasze rodzinne grillowanie i wspólne celebrowanie posiłków. To nic, że nasz grill jest elektryczny – zapach i smak jest ten sam 🙂 Jesienią wieczory są chłodne, wpadam tam tylko by zasunąć wertykale, które kryją nas przed jesiennym chłodem.
Lato wróć…
Po więcej letnich wspomnień zapraszam Was na instagram.