Dziś mam dla Was kolejny wpis z naszego pobytu w Zakopanem. Zapraszam Was do miejsca, w którym robi się oscypki 🙂
To był letni czerwcowy poranek, gdy bladym świtem przywitał nas tata stęskniony za nami. Przyszedł do nas na kilka chwil, tuż przed szkoleniem. My postanowiliśmy odprowadzić go do hotelu Mercury, bo tam mieszkał i pracował, a resztę dnia planowaliśmy spędzić z Dawidem na długim spacerze od Gubałówki, przez Krupówki, wprost pod naszą kwaterę… i oczywiście na placu zabaw – co też udało się nam uczynić :). Dzień był piękny i słoneczny, ale nie za gorący. Taka pogoda sprzyjała naszemu spacerowi.
Idąc wzdłuż ulicy Powstańców Śląskich, która prowadzi do hotelu i na Polanę Szymoszkową po prawej stronie zbocza, gdzieś niespełna pół kilometra od Gubałówki zobaczyliśmy stado rozbieganych owiec i małą bacówkę. Nie mogliśmy nie wstąpić po ser 🙂 Gdy my wybieraliśmy sery, Dawid dokazywał z owcami i bulwersował się, gdy nie odpowiadały mu na jego ciche meeee – „mamo ona nie cie mówić.” W bacówce trwały właśnie porządki, ogień w ognisku dogasał, a półki uginały się pod świeżo zrobionym serem. Pierwszy raz też zobaczyłam jak ser leżakuje w solance. Kupiliśmy sery i obiecaliśmy wrócić przed wyjazdem. Smak był niesamowity. Prawdziwy oscypek skrzypi podczas jedzenia, a te wyjątkowo skrzypiały i rozpływały się w ustach 🙂
W niedzielę tuż przed wyjazdem do domu pojechaliśmy kupić świeże oscypki, bo jak to tak wracać z Zakopanego bez prezentów? Dawid znów porozmawiał sobie z owcami, pokrzyczał do pieska (bo on psy lubi tylko z daleka 🙂 ), a my kupiliśmy sery i podpytaliśmy Pana Józka jak się je robi 🙂
Tradycyjnie oscypek wyrabia się ręcznie w bacówkach podczas letniego wypasu owiec od maja do września. Pan Józek mówił nam, że w zeszłym roku udało się nawet trochę dłużej, ponieważ było bardzo ciepło na dworze. Dowiedzieliśmy się, że oryginalny oscypek chroniony przez prawo unijne powinien być wykonywany z mleka owczego, ewentualnie z domieszką 40% mleka krowiego, pochodzącego od krów rasy czerwonej. Opowiadał nam o kontrolach jakie ma i o certyfikacie, który posiada.
Pokazał nam jak się robi zdobienia na oscypkach w drewnianej foremce tzw. „oscypiorce”, a także inne sprzęty i naczynia pomocne przy udoju owiec, a potem przy wyrabianiu sera – w bacówce pana Józka oscypki wyrabia się ręcznie. Prawdziwy oscypek ma wrzecionowaty kształt dwustronnego stożka o długości od 17 do 23 cm, masę od 0,6 do 0,8 kg. Na jeden serek ważący niecały kilogram potrzeba 6-7 litrów mleka. Barwa przekrojonego sera jest lekko kremowa, przy skórce ciemniejsza – dopuszcza się barwę zbliżoną do białej. Barwa skórki oscypka jest słomkowa lub jasnobrązowa, z delikatnym połyskiem. Po zrobieniu porcji oscypków układa się je w specjalnym żłobie z rosołem (tj. silnie przesyconym roztworze soli kuchennej), gdzie leży około doby. Sól wyciąga z sera wodę. Po zasoleniu serki układane są pod dachem bacówki, gdzie wędzą się w dymie ogniska. Oscypek musi być wędzony od 3 dni do dwóch tygodni.
Po tych wszystkich opowieściach pożałowaliśmy, że żadne z nas nie wpadło na to, by wstać o czwartej rano i przyjść do Pana Józka. Na pewno zrobimy to następnym razem 🙂
A Was zapraszam do bacówki Pana Józka kiedy będziecie odwiedzali Zakopane, bo od Gubałówki jest ona przysłowiowy „rzut beretem”, można w niej spróbować pysznych świeżych serów z pierwszej ręki. Dodatkowo, dla każdego dziecka będzie to niezapomniana wyprawa i miłe spotkanie z owcami. Nie znam dziecka, które nie lubiłoby tych puchatych stworzonek 🙂