I mnie ogarnął świąteczny szał 🙂 nie no 🙂 magia 🙂 tak lepiej brzmi 🙂 W domu wysprzątane w prawie każdym kącie. Jest też choinka, a nawet dwie, bo Roczniak ma swoją wersję mini w pokoju. Ochom i Achom nad migoczącymi lampkami i palącymi się w latarenkach świeczkami nie ma końca. Są też tak zwane macanki ozdób i nawet jedno mocniejsze pociągnięcie za drzewko było:) na szczęście kontrolowane 🙂
Kalendarz adwentowy stanowi integralną część każdego wieczora. Dziecię staje przy drzewku i paluszkiem pokazuje na czekoladkę. Aż strach pomyśleć co będzie, gdy się na nim w końcu skończą 🙂 Bombek w tym roku wykorzystaliśmy do dekoracji choinki niewiele, by mieć jak najmniej strat. Zamiast tego są szydełkowe aniołki, gwiazki, grzybki, a także koniki drewniane, które zakupiłam rok temu, ale nie zdąrzyłam ich upiększyć, gdyż całe piękno zeszłych świąt przysłonił blask naszego małego Królewicza 🙂 W tym roku bardzo się przydały. Mnóstwo plastikowych ozdób kupionych w sklepie po 5 zł (szał :)), serduszka i mikołaje ze szmatek, a także pięknie pachnący cynamon.
W każdym pomieszczeniu w domu zawsze staram się zaznaczać, że dzieje się coś wyjątkowego. W kuchni ożywiam okno i parapet, na przedpokoju dekoruję gałąź ze zdziczałej śliwki, która zdobi kawałek ściany ( w rzeczywistości wygląda dużo ładniej niż na zdjęciu :)).
Na drzwiach obowiązkowo stroik. W tym roku poszłam na łatwiznę i kupiłam na kiermaszu przedświątecznym piękne rękodzieło od jednej z mam.
I tak pozostała nam jeszcze dekoracja stołu, pakowanie prezentów, przygotowywanie pysznych potraw, ale o tym już niebawem w innych postach 🙂
Czujecie już magię Świąt? Czy Was również ogarnął ten dziwny szał?